Na Dominikanę przypłynęliśmy wczesnym popołudniem i zanim marynarze rzucili cumy pasażerowie i załoga wylegli na pokład, takiej muzyki granej na żywo nigdy jeszcze nie słyszałem. Merengue, salsa, bachata to rytmy grane z upodobaniem przez miejscowych muzyków - miód na moje umuzykalnione ponoć uszy. Wolałbym stać na pokładzie i słuchać niż wlec się po rozpalonych, biednych uliczkach Santo Domingo ale nie wiem czy kiedykolwiek tutaj zawitam ponownie.